AP

Gnając przez pól i łąk tysiące
Omijając sidła, pułapki
Staję przed klifem
I wiem że nie mam dokąd iść dalej
A wędrówki mej nadszedł kres

Kryjąc to w sobie nadmiernie zamknięte
Otaczam to aurą niemożliwości
Czuję ból, strach, niepokój
Hymn swój w górę unoszę
A co się stanie dalej, ta droga mą zgubą
Mą największą, jedyną nadzieją

Czekam i myślę, myślę i nie wiem
I stojąc znów nad przepaścią czuję, że
Echo w mej szumi głowie i mówi
„Kocham Cię”